Tym razem przyszli
wcześniej. We dwójkę, jeszcze przed otwarciem baru. To miała być kolejna z
hazardowych nocy, szybko jednak okazało się, że może nie dojść do skutku.
- Więc albo płacisz,
albo... – powiedział pierwszy. Nawet siedząc na stołku wydawał się wysoki. Był
wyjątkowo zadbany, gładko ogolony, uczesany i w garniturze. Gdy milczał,
sprawiał odpowiednie wrażenie, nawet przyciągał wzrok. Za to gdy tylko otwierał
usta, czar pryskał i znowu był ordynarnym półgłówkiem.