Feliks po raz pierwszy w życiu leciał dużym samolotem liniowym. Był nieco
zdenerwowany całą tą angielszczyzną (check-in,
boarding, gate), rozpanoszoną na krajowym bądź co bądź lotnisku, jakoś
jednak przebrnął przez wszystkie trudności i uszczęśliwiony rozsiadł się na
siedzeniu przy oknie. Z ogromną uwagą wysłuchał instrukcji dotyczących
zachowania w razie wypadku, dokładnie też przestudiował odnośny folder, choć,
po prawdzie, niewiele z niego zrozumiał, jako że nigdy nie miał smykałki do
piktogramów i tym podobnych zakichanych rysuneczków.