Stary zegar naścienny
wybił północ. Przeskoczyły zębatki, a drewniana obudowa zatrzeszczała
nieznośnie. Obrotowy datownik przeszedł wesoło na 22 czerwca 1851 roku.
Orłowski stał oparty o kredens i zajadał się makowcem. Dostał go w paczuszce
razem z listem od Lilki. Ach, ta Kostrzewiczówna! Co za uparta panna, przecież
tyle razy tłumaczył, że nie mogą się spotkać. Miesiąc temu go pasowali. Został
pełnoprawnym rycerzem. Kawalerem św. Jadwigi. Na inżyniera i tak się nie
nadawał. Nie szkodzi, że musiał ukrywać się przed światem i zrezygnować