–
Nareszcie – odetchnął Marek wyłączając
telefon. Od jutra znowu zaczyna pracę i to w polskiej firmie. Pech,
prześladujący go od roku, dopadł innego nieszczęśnika.
Przed
przyjazdem na Wyspy Marek był pewien, że jego angielski wystarczy do kierowania
ciężarówką. Mówiący slangiem dyspozytorzy szybko pozbawili go złudzeń. Tracił
pracę najdalej po miesiącu.